Zbliża się wesele w rodzince i kupiłam córeczce piękną lnianą sukienkę, w jej ulubionym kolorze... różowym. Sukienka śliczna z drobnymi różyczkami, ale zawsze jest ale. Podszewkę wszyto satynową, czyli 100% sztuczną. Nie wiem jaki miał w tym cel ten kto ją tak zaprojektował i uszył, ale ta podszewka jest paskudna. A co się robi z taką podszewką? Wypruwa i wywala. No nie myślcie że każę dziecku chodzić w gryzącym lnie. Podszewkę faktycznie wyprułam, wyprasowałam i posłużyła mi jaki szablon. Akurat miałam w domu kawałek batystu (najczystsza odmiana bawełny). Jak wiadomo bawełna po prani może się trochę skurczyć, więc przed skrojeniem należy namoczyć bawełnę w ciepłej wodzie, wysuszyć i wyprasować.
I dopiero teraz można wykrawać.
Następnie zszyć według podszewki satynowej i wszyć do sukienki.
Jest przy tym trochę zabawy, ale teraz ta sukienka jest idealna. Len w połączeniu z batystem to rewelacyjna para, córka już się nie będzie pocić, a będzie jej wygodnie i komfortowo. Jeśli na rynku będą takie połączenia tkanin z przeznaczeniem dla dzieci to sądzę że 90% mam będzie wybierało taką odzież. I tu kolejne ale, ale z tym się wiąże koszt, taka sukienka będzie wtedy droższa dla konsumenta o jakieś 1/10 ceny (czyli w tyn przypadku i jakieś 8 zł). A jedyne co pozostało w tej sukience sztuczne to zamek błyskawiczny.
sukienka śliczna :)
OdpowiedzUsuń